Pomysł który się zrealizował
Jeszcze w maju napisała do mnie Zuzanna –
Promotorka czytelnictwa z propozycją włączenia się do akcji promocyjnej pewnej książki, zupełnie nie znanej mi autorki.
Nie ukrywam, że byłam zaskoczona, ale oczywiście wizja wzięcia udziału w przedsięwzięciu zainteresowała mnie. Świadomość, że moja opinia może wspomóc promocję, była przyjemna.
Do tego w perspektywie szykowała się wyprawa śladami Małgosi, głównej bohaterki powieści, biesiada literacka z autorką i degustacja win w prawdziwej winnicy…
Dla przypomnienia lub zachęty, recenzja książki
TUTAJ Może ktoś zechce sięgnąć po tę pozycję.
Potraktowałam to wszystko jako jedną, wielką przygodę, miałam bowiem jeszcze jeden cel…
Nigdy nie byłam w okolicach Jakubowa. Wyjasnię, że Jakubów leży trójącie bermudzkim – Polkowice, Legnica, Głogów, bo tak sobie roboczo nazwałam nowe tereny do zdobycia.
Nie miałam też okazji pokonać tak długiej i nieznanej trasy w pojedynkę…
Nie trzeba było mnie namawiać ani chwili, w niespokojnej duszy natychmiast odezwał się gen odpowiadający za włóczęgostwo 🙂
Nadszedł dzień wyprawy
Spokojna, opanowana i głodna zwycięstwa nad samą sobą pojechałam w siną dal…
Z jednego końca Polski na drugi bez mała.
GPS wskazywał 590 km do pokonania… autostradą, i drogami przeróżnymi… ponad 6 godzin w innym kierunku niż zazwyczaj, bo zazwyczaj to ja sobie spokojnie pykam 370 km do mamusi i żaden to wyczyn, kiedy trasę znam na pamięć, z zamkniętymi oczami, podrzędnymi drogami… bo autostrady z okolic Rzeszowa w okolce Łodzi to jeszcze nikt nie wyczarował.
Po tych 6 ponad godzinach byłam na miejscu.
Miałam mieszane uczucia w związku z rzekomym wyczynem mym… no żaden to wyczyn, z GPS-em naprawdę za rączkę i do celu 🙂 Jezuuu, jak ja kocham internet i tego typu wynalzaki 🙂
W Jakubowie u Małgosi i Bożeny
Jakubów 14
Malwy rosnące przy bramie, psy cieszące się na widok człowieka i zabytkowy dom z duszą…
Na progu zwyczajna dziewczyna o włosach w kolorze pszenicy.
Małgosia? Bożena?
Jak kto woli…
Osobowości przenikają się, bo książka pisana z serca, na podstwie życia nie może kryć niczego innego.
Wraz ze mną na miejscu byli Michał i Paula, świetni młodzi ludzie, miłośnicy polskiego wina.
Upał jak licho.
Na powitanie pyszny obiad w piwniczce z winami… i winko z rodzimej winnicy.
Jedliście kiedyś rosół z razowymi kluskami lub naleśniki z ogórecznikiem?
Mam nadzieję, że w przyszłości pojawi się gdzieś kilka przepisów z Jakubowa 🙂
Niesamowte smaki.
Po obiedzie wyruszyliśmy na spacer śladami Małgosi…
Był park z ruinami neogotyckiego pałacu, który niszczeje niestety, jak wiele innych takich perełek. Nasza gospodyni bardzo chętnie zajęłaby się tym miejscem… wszystko kwestia zdobycia finansów, tutaj ukłon w kierunu Fortuny 😉
Później kościół pod wezwaniem św. Jakuba, patrona Jakubowa, stąd także nazwa wioski. Ciekawostką jest też polska część szlaku św. Jakuba która łączy się ze szlakiem do Sanitiago de Compostela. Za kościołem odnajdziemy park i ponoć uzdrawiające źródełko św. Jakuba.
I tak sobie wędrując rezerwatem zwanym Buczyną Jakubowską, dotarliśmy do przepięknej bramy winnicy…
Na miejscu urzekające zbocze wraz z winoroślami najlepszych odmian, o których przeczytacie w książce i o których pisałam w recenzji
TUTAJ
Na miejscu dołączył do nas Michał, syn Bożeny, który zajmuje się winnicą.
Autorka poczęstowała nas ogromną dawką wiedzy na temat uprwy, pielęgnacji i zbiorach… Michał dopowiedział resztę…
Po powrocie z wycieczki odpoczynek przed biesiadą i degustacją, w stylowych, klimatycznych pokoikach dla gości…
Degustacja i biesiada
Wszystko zaczeło się w pomieszczeniu, gdzie lądują owoce zaraz po zbiorze…
Tym razem towarzyszył nam Michał.
To on jest głównym sprawcą sukcesu Winnicy Jakubów. Zerknijcie przy okazji
TUTAJ
Skromny, błyskotliwy i cierpliwy, z miłością i błyskiem w oczach opowiada o winie… o swoich pomysłach i innowacjach.
Pasjonat o melodyjnym głosie, mówiąc działa na wyobraźnię, uczy smakować, rozpoznawać, cieszyć się chwilą…
To było jak olśnienie.
Dla mnie, która lubi dobre wino, i która od tej pory nareszcie będzie wiedziała czym jest to dobre wino…
Cudze chwalicie swego nie znacie.
Nie umiem powiedzieć ile gatunków wina miałam okazję skosztować.
Jedno było lepsze od drugiego…
Dopiero czekają na zabutelkowanie, więc jestem jedną z niewielu, które miały przyjemność poznać te smaki.
Później wspaniała kolacja w piwniczce…
Smaki Dolnego Śląska zdobywane w zaprzyjaźninych godpodarstwach, własnoręcznie upieczony chleb, niesamowite sery do wina, pasztety, kiszonki i cudne ziołowe masło… raj dla podniebienia i dla ucha, bo rozmowom nie było końca.
O powstawaniu książki, o jej kontynuacji, o winie, planach na przyszłość, marzeniach realnych… o przeszłości będącej mechanizmem spustowym weny pisarskiej, o nadziei na przyszłość…
To był niesamowity dzień, pełen wrażeń.
Młodsi zostali, mnie pokonało zmęczenie.
Na drugi dzień czekała mnie kolejna podróż, tym razem z przystankiem w rodzinnych stronch.
Sen w Jakubowie jest zdrowy jak powietrze.
Cisza wszechobecna, spokój i dobra aura tego miejsca pozwalają wypocząć.
Późnym rankiem… albo nie tak, wczesnym przedpołudniem kawa w kuchni pomogła mi się wybudzić. Miałyśmy okazję jeszcze swobodnie porozmawiać… obie z autorką jesteśmy rownolatkami, więc tym bardziej rozmawiać było o czym.
Bożena Pajdosz to wspaniała, otwarta i świadoma kobieta, która sporo przerobiła w życiu. Nie mniej jednak kobieta silna, która trudny czas przekuła w dobry…
Po przepysznym i bardzo późnym śniadaniu nadszedł czas by się pożegnać.
Miałam długą drogę powrotną ale czułam, że warto było doświadczyć tego wszystkiego.
Poznać książkę i wino od kuchni – bezcenne.
Kochani.
Jeśli macie ochotę przeżyć coś takiego jak ja i spędzić jakiś czas w Jakubowie, domostwo stoi dla Was otworem i oferuje to wszystko, co i ja dostałam, za co bardzo dziękuję 🙂
Mam nadzieję, że skromny upominek który przywiozłam pozwoli zatrzymać w pamięci ten wspólny czas.
Bożenko, z tego miejsca jeszcze raz dziękuję za tak serdeczne przyjęcie w Waszym domu, za książkę, za lekcje winiarstwa, biesiadę i rozmowę 🙂
A teraz zdjęcia… duuużo zdjęć…
Śladami Małgorzaty z powieści PUCH NIEMARNY
Winnica
Agroturystyka w Jakubowie
Biesiada literacka
A tak wygląda śniadanko w Jakubowie….
Odszukajcie Jakubów i sięgnijcie po to wszystko, co oferuje…
Ale fantastyczne miejsce!
Wspaniała podróż!! Super miejsce!!! Cudne prezenty przygotowałaś!!!
Śliczne zdjęcia!!
Aguś, podróż ekscytująca… poradziłam sobie, a co do prezentu… nie wypadało z pustą ręką 🙂
A jakie mają tam winoooooooo… Michał, polecam ten zestawik doznań 🙂
Wino z każdego szczepu inne, ja jestem wciąż zachwycona 🙂
Wspaniała przygoda, tak wiejsko i sielsko 🙂
Zazdroszczę tejże podróży i możliwości degustacji win. A Twoje dzieło- po raz kolejny zachwyca! Winszuję talentu! 🙂
Pozdrawiam Kinga i dziękuję że wpadłaś…
Dokładnie tak było… miejsce, gdzie czas jakby płynie wolniej, choć to tylko pozory…
Wspaniale mi się czytało i oglądało ten post 🙂 fajna relacja i piękne kadry, bardzo sympatycznie i nastrojowo… Ach jak chętnie spróbowałabym takiego winka, niestety jeszcze nie za bardzo mogę ze względu na mojego maluszka 😉
Nazwę miejscowości zapisuję w pamięci, czuję się zainspirowana podróżniczo 🙂
Nie jestem wielką fanką win, ale kiedyś jakąś winnicę odwiedziłabym z ciekawości 🙂
Ojej byłaś tak blisko niespełna 5 kilometrów. Chadzamy po tych cudnych lasach. Pijamy winko z winnicy. Pijamy też nasze, które robi mój M. Przepiękna filiżanka.
Nieustannie podziwiam Twoje cuda. Pozdrawiam:):):)
Ależ klimatyczna i smaczna wyprawa. 🙂
Cudowne miejsce 🙂 Pięknie to Kasiu wszystko opisałaś, aż chce się spakować i od razu jechać 🙂
Ewelina, wiele lat mi zajęło odkrywanie tej tajemnicy…. 🙂
Justynko, z Łodzi to ok. 3 godzinki jazdy fajną trasą 🙂
Okolice warte pozwiedzania, a winko zawsze można zamówić u nich wyślą pocztą 🙂
Droga Janeczko,
Teraz żałuję że nie poznałyśmy się wcześniej 🙂
Poczułabym się nieco pewniej wiedząc, że kogoś juz znam w tych okolicach… i tylko pięć kilometrów… Ale lepiej później niż wcale 🙂
Uściski… też podziwiam Twoje dziergane arcydziełka, dodam że jestem ich ogromną miłośniczką
Taka własnie była… a to ich wino… niesamowite 🙂
Kasiek ..gdzie to jest ? 🙂 mówisz że dobre wino …oh …super filiżanka z reszta jak wszystko co malujesz …klimatyczne miejsce …
Tosiku drogi,
winnica znajduje się w okolicy Głogowa, Polkowic i Legnicy. Przepiękne okolice i wspaniałe, rodzime winko <3 Polecam.
piękna kapliczka, szkoda mi tych ruin
Ksiązki nie przeczytam, pisze szczerze ale milo byłomwybrać się z Toba w podróż, napić się i zjeść. Piekne zdjęcia, piękna pora i przepiekna filiżanka.
Super miejsce Kasiu odwiedziłaś, te ruiny niegdyś musiały pięknie wyglądać 🙂 u nas na Mazurach jest sporo takich pięknych dworków, pałacyków. Sporo jest odrestaurowanych ale niestety duża ilość wygląda tak jak te na Twoich zdjęciach 🙁 a winnice jak w Toskanii 🙂
Porcelana cudowna 🙂 pozdrawiam…
Danuś dziekuję że zechciałaś przez moment pobyć … <3
Piękne miejsce – lubię takie wycieczki 🙂
Urokliwe miejsce.
Pozdrawiam serdecznie.